Jako fotograf krajobrazu widziałem i fotografowałem wiele. Były tęcze, mgły, pioruny, pioruny w tęczy, obłoki srebrzyste, droga mleczna, przecudne wschody i zachody słońca. Jednak do tej pory nie było mi dane sfotografować, ani nawet zobaczyć widma brockenu.
Kilka razy byłem blisko… wiedziałem, że jakbym doszedł do grani i stanąłbym w odpowiednim miejscu, uchwyciłbym wymarzony kadr. Jednak zawsze wiązało się to z nieakceptowalnym ryzykiem lub po prostu brakiem możliwości dotarcia na dane miejsce. Pewnego dnia nadarzyła się jednak całkiem niezła okazja…
Miałem do wykonania na Kasprowym dość osobliwe zadanie… Zlecono mi zrobienie zdjęć nowej papy kładzionej na IMGW, co wiązało się z koniecznością wjazdu na Kasprowy przejazdem technicznym. Miałem do dyspozycji dwa wjazdy. Pierwszego dnia pogoda pozwoliła zrobić zdjęcia dopiero po południu, ale udało się ogarnąć cały projekt. Cieszyłem się, bo na drugi termin prognoza pogody z punktu widzenia zlecenia nie wyglądała najlepiej. Z punktu widzenia fotografii krajobrazu wyglądało jednak, że będzie ciekawy warun. Przewidywane były mgły, które miały się stopniowo podnosić… do tego raczej mało wysokich chmur powyżej 2000 m n.p.m. Wszystko zapowiadało, że będą to idealne warunki na złapanie widma brockenu…
Czym jest i kiedy powstaje zjawisko widma brockenu?
Nazwa tego zjawiska pochodzi od szczytu w Brocken w niemieckich górach Harz. Widmo, czy też mamidło brockenu najogólniej rzecz biorąc jest cieniem rzuconym na „ekran” z chmur lub mgły. Ważny jest kąt padania światła (słońca) względem nas i chmur. Najłatwiej powiedzieć, że im dłuższy cień rzucamy tym łatwiej nam go będzie dostrzec, a im wyżej będziemy mieć słońce tym niżej musimy szukać „ekranu” z chmur. Zjawisku może też towarzyszyć tzw. gloria, czyli tęczowa aureola dookoła obiektu. Podobnie jak w przypadku znanej nam tęczy powstaje ona w wyniku rozpraszania światła przez cząsteczki wody. Nie muszę chyba dodawać, że widmo brockenu z glorią, to dla nas fotografów krajobrazu jest najbardziej wartościowym łupem. Z polowaniem na widmo brockenu wiąże się jednak pewne ryzyko…
Legenda widma brockenu
Polowaniom na mamidło towarzyszy taternicka legenda. Mówi, że jak człowiek zobaczy widmo brockenu w górach, to w nich umrze. Na szczęście urok idzie odwrócić, i gdy zobaczymy zjawisko trzy razy, możemy czuć się bezpieczni w górach po wsze czasy.
Moje brockenowe łowy
Suma summarum na Kasprowy wjechałem pierwszym wjazdem turystycznym startującym o 8. Odwiedziłem dach IMGW, jednak mgła była tak gęsta, że fotografowanie czegokolwiek nie miało większego sensu. Wróciłem więc na szlak i ruszyłem w kierunku Świnicy. Gdy zbliżałem się do szczytu Beskidu, mgła zaczęła się unosić, a moim oczom ukazał się Zielony Staw Gąsienicowy. Kilkanaście minut później zobaczyłem swojego pierwszego brockena. Wrażenie było niesamowite, czułem się niczym władca marionetek, pociągający za sznurki. Podniosłem jedną rękę do góry, a brocken za pomocą mikro wiązek światła zrobił to samo. Pomimo, że to czysta fizyka, klimat panował nie z tej ziemi. Cisza, mgła, wiązki światła i brocken z glorią!
Im bliżej Świnicy, tym mgły było mniej i na sam szczyt wchodziłem w pięknej słonecznej pogodzie. Okolice Kasprowego Wierchu cały czas pozostawały w chmurach co zwiastowało kolejne spotkania w drodze powrotnej….Nie myliłem się, mamidło kilkukrotnie towarzyszyło mi w trakcie zejścia. Mam nadzieję, że mogę się czuć w górach bezpiecznie 😛
Oto kilka zdjęć poczynionych w trakcie wypadu: