Od kiedy fotografuję krajobraz, marzę, by zobaczyć i sfotografować tatrzańskie dywany krokusów. Niestety, pomimo tego, że mieszkam pod Tatrami, tematu nie udało mi się zrealizować.
Gdzie fotografować krokusy w Tatrach?
Gdy mówimy o dywanach krokusów w Tatrach przychodzą mi na myśl dwie miejscówki: Kalatówki i Polana Chochołowska. Oczywiście pojedyncze krokusy, czy nawet grupki znajdziemy w wielu miejscach (np. Polana pod Kopieńcem, Dolina Olczyska, Wielka Polana Małołącka, Dolina Kościeliska), małe dywaniki możemy oglądać również na Podhalu i Spiszu. Kalatówki i Polana Chochołowska dają jednak szanse na krokusowy dywan największych rozmiarów. W Internecie bez problemu znajdziesz zdjęcia, gdzie krokusy rozpościerają się, gdzie okiem sięgnąć. Na takie warunki jednak ostatnio coraz trudniej trafić.
Kiedy fotografować krokusy?
Cały szkopuł tkwi w tym, by trafić na tzw. maksimum kwitnienia krokusów. Krokusy zaczynają się pojawiać na przełomie marca i kwietnia, gdy zaczyna topnieć zimowy śnieg i pojawiają się wyższe, plusowe temperatury. Nie bez znaczenia ma też ilość śniegu, równomierność i tempo jego topnienia. Maksimum kwitnienia to nic innego jak czas w roku, gdy kwitnących jednocześnie krokusów jest najwięcej. Z tą ilością to też różnie bywa, ponieważ, by był efekt dywanu muszą zakwitnąć gęsto w tym samym czasie, a fazę swobodnego rozkwitu co roku przerywają przymrozki i opady śniegu. Jak widzisz, do pełnego szczęścia potrzebna jest korelacja kilku czynników, które ostatnio coś ze sobą nie grają.
Oczywiście co roku jest pięknie, ale ja konkretnie poluje na dywan krokusów wypełniających całą polanę. W tym roku zapowiadało się obiecująco, jednak plany pokrzyżowały przymrozki i opady śniegu. Jeśli chodzi o porę dnia, to według mnie najlepszy czas tak 2-3 godziny przed zachodem słońca. Z reguły jest wtedy najcieplej i kwiaty są najbardziej rozwinięte. O wschodzie, pomimo pięknego łagodnego światła krokusy są jeszcze zamknięte, podobnie o zachodzie, gdy robi się już chłodniej. Kolejnym czynnikiem jest fakt, że pola krokusów przyciągają tysiące turystów, których zapewne nie chcielibyśmy mieć w kadrze.
Krokusy w 2022 r.
W tym roku, maksimum kwitnienia (tak mi się wydaje) wypadało na środę i Wielki Czwartek (13-14 kwietnia), w piątek pojawiły się przymrozki i opady śniegu. Krokusy pojawiły się dość bujnie, jednak kwitnienie nie było na tyle intensywne, bym uzyskał efekt, na który poluje. Z tego powodu i napiętego kalendarza, zamiast ganiać po Chochołowskiej, poszedłem pod Regle, gdzie uwieczniłem kilka poniższych kadrów. Pojechałem też do Kościeliska (kadr z Giewontem), fotografowałem też domki wypoczynkowe na tle krokusów (ale to inna historia:) )
Czy jestem zadowolony z tegorocznych łowów?
Zdecydowanie nie. Koledzy po fachu zdobyli wiele ciekawych kadrów. Ja w tym roku nie dysponowałem odpowiednim zasobem czasu i energii. Poszedłem więc na łatwiznę fotografując krokusy bez kontekstu 🙂 Zawsze coś! Jedyna pociecha, że szału nie było…. może za rok?
Galeria zdjęć
Kilka zdjęć z tegorocznych wypadów:
0 komentarzy