Nie gryzę i z chęcią Cię poznam:) Napisz do mnie lub złap mnie w Social Mediach.

Niesamowity warun na Kasprowym!

sty 12, 2018 | Pamiętnik | 0 komentarzy

12 stycznia 2018 – data, którą jestem w stanie wyrecytować obudzony w środku nocy. Był to bowiem jeden z najlepszych plenerów, na których byłem. Udało się okiełznać fotoamok i przywieźć naprawdę fajne zdjęcia. Ale zacznijmy od początku…

Dzień – jak każdy inny dzień…

To był piątek jak każdy piątek. Nic nie zapowiadało, że ten dzień zapadnie na długo w mojej pamięci. Poczyniłem rytuał kawowy, zjadłem jakieś śniadanie… Następnie zabrałem się za pracę. Po kilku godzinach przygotowałem kolejną małą czarną. W trakcje spożycia tego zacnego trunku zawsze staram się zająć czymś, co mnie inspiruje. Obejrzeć czyjegoś vloga, poprzeglądać zdjęcia gór w sieci, przeczytać wpis na blogu – taka kreatywna przerwa codziennie daje mi mega kopa do działania. Plan był prosty, wypić kawę, wrócić do pracy… I dotrwać do wieczora. Ten zapowiadał się ciekawie, miałem bowiem spotkać się przy piwie z Wojtkiem Czarnym, który podobnie jak ja przeprowadził się do Zakopanego i żyje pasją do gór. Zobaczcie sami AlawaysMore.pl

Przerwa kawowa dobiegała końca, został ostatni łyk tego zacnego napoju. Wyłączając zakładki z facebookiem i YT postanowiłem rzucić okiem na  kamery TOPR. W tym momencie szok – nad Tatrami niebieskie niebo, z bardzo ciekawymi chmurami! Dodatkowo na wysokości około 1700-1900 m n.p.m. rozciągał się dywan gęstych chmur, który przykrywał m. in. Zakopane. Patrzę na zegarek, godzina 13:00. Za późno, by wejść na Kasprowy przed zachodem słońca… Pozostaje kolejka. Biłem się jeszcze z myślami, bowiem koszt wjazdu na Kasprowy to majątek – równowartość wyżywienia na 3 dni (od stycznia, gdy postanowiłem przejść w 100% na własną działalność gospodarczą, wszystko przeliczałem na ZUSy, jedzenie i paliwo). Po około 10 minutach nie myśląc dalej, chwyciłem za plecak i wybiegłem z domu. Kiedy, jak nie dziś?

Gdy biegłem na busa mignęła mi niebieska kombica Karola Nienartowicza – znak, że szykuje się naprawdę dobry plener. Kto jak kto, ale Karol ma nosa do warunu. Chwilę później podjechał bus, a dwie chwile później byłem już w kolejce na Kasprowy.

 

 

Witajcie na planecie… Ziemia!

Moment wyłonienia się wagonika z chmur oraz wyjście ze stacji kolejki na Kasprowym zapamiętam do końca życia. Miałem poczucie wylądowania na innej planecie, zupełnie nieznanej, obcej i pięknej. Czas się zatrzymał, przez kilka sekund stałem jak wryty podświadomie wyciągając statyw, aparat i osprzęt. Gdy się ocknąłem, już wszystko stało gotowe do zdjęć! Czułem, jak narasta fotoamok – stan oniemienia w którym człowiek traci rozum i często zapomina o kadrowaniu, ekspozycji i wielu innych elementach istotnych do wykonania dobrego zdjęcia. Na szczęście dzięki mojej sekretnej metodzie „dekonstrukcji” (niebawem na blogu) udało mi się „wytrzeźwieć” i  metodycznie podszedłem do pracy. Jest to plener, z którego jestem naprawdę zadowolony. Pomimo dużego zachmurzenia widoczność była doskonała, ba! Chmury układały się tak, jakby same pozowały do zdjęć otulając szczyty niczym puszysta kołderka. Żeby było śmieszniej, na Kasprowym spotkałem Wojtka, którego miałem poznać wieczorem : ) Ciągnie wilki do lasu!

Po zachodzie słońca przy świetle czołówek razem z Karolem zeszliśmy z Kasprowego do Kuźnic… Wojtek miał tę komfortową sytuację, że był na nartach i zjechał na dół w kilkanaście minut. My musieliśmy dreptać. Około 18:00 byliśmy w Kuźnicach. To był niesamowity wieczór, najwspanialszy warun jaki do tej pory widziałem. Bałem się, czy nic nie zepsułem, nie popełniłem jakiegoś błędu, jakiejś pierdoły… Ale na szczęście wszystko wyszło tak jak chciałem. W sumie to  nawet lepiej! Uchwyciłem naprawdę wiele ciekawych kadrów, złożonych panoram i HDRów.

W trakcie wieczornego piwa z Wojtkiem cały czas przeżywaliśmy niesamowity warun sprzed 3 godzin. Był naprawdę epicki! Następnego dnia targany wyrzutami sumienia (z powodu wjazdu kolejką), mając chrapkę na podobny spektakl ruszyłem na Kasprowy pieszo… Ale to już opowieść na kolejny wpis.

Zobacz także

Krokusy pod Tatrami w 2022

Krokusy pod Tatrami w 2022

Od kiedy fotografuję krajobraz, marzę, by zobaczyć i sfotografować tatrzańskie dywany krokusów. Niestety, pomimo tego, że mieszkam pod Tatrami,...